O stronie

Wpis 50

scr50

Wpis 50 – Koniec zabawy

Upiór wyraźnie miał na myśli Murdocha, mimo dziwnej wymowy jego nazwiska. Będąc szczerym, co byś zrobił na moim miejscu? Bez możliwości manewru, z otaczającymi nas oddziałami szykującymi się do walki, z kimś kto szkolił się z tobą, był torturowany kilka dni wcześniej, a teraz jej los zależ od tego co powiesz za chwilę?

Ktoś mądrzejszy ode mnie pewnie byłby w stanie wymyśleć jakiś podstęp, aby utrzymać się na powierzchni wody, uratować księżniczkę, zdobyć jej rękę i połowę królestwa i na końcu żyli długo i szczęśliwie. Więc powiedziałem jedyną rzecz jaka przyszła mi do głowy.

“W porządku. Obaj jesteśmy wyjątkowi, a widocznie Murdoch potrzebuje czegoś od nas obu. A więc wymiana. Ja za nią. Pozwól jej odejść, torturowanie dziewczyny nie przyniesie Ci nic dobrego. Skontaktuje się z Murdochem, powiem mu o sytuacji, a potem pojadę tam, gdzie ona jest teraz i będziemy czekać na rozwój sytuacji. Co ty na to?”

Pod koniec prawie błagałem. Upiór, co było dość dziwne, zdawał się rozważać moją ofertę, mimo tego, że wszystkie karty były po jego stronie. Mógł ją po prostu odrzucić, zniknąć, zabić mnie, zabić wszystkich….wszystko to, a jednak był tutaj i chciał się dogadać. Jego odpowiedź ponownie zamknęła się w jednym słowie.

“Akceptowalne.”

Sylwetka Gail zamigotała lekko i nagle wyłoniła się tuż obok mnie z rozrzedzonego powietrza. Naga, dysząca i drżąca. Natychmiast wydobyłem z pobliskiego samochodu koc i przykryłem jej ciało. Wkrótce potem dotarł do nas medyk. Gail była poważnie odwodniona i w szoku. Nie była w stanie mówić i wszyscy zgodziliśmy się, że najlepszą rzeczą dla niej jest pozwolić jej odpocząć. Przynieśliśmy więcej kocy i umieściliśmy ją w przedziale załogi jednego z wozów bojowych.

“Co teraz?” skwitował Jim.

“Zadzwońmy do Murdocha. Jeżeli nie uda nam się uzyskać pomocy lub ściągnąć go tutaj, cóż…tak czy inaczej jest po nas.”

Za nami Gail poruszyła się i jęknęła. Medyk nadal się nią zajmował, ale była w opłakanym stanie. Widząc ją w takim stanie, byłem ponownie zły. Bardzo zły.

Udało nam się wywołać Murdocha niemal natychmiast, jakby na nas czekał. Wpatrywał się we mnie uważnie, starałem się szybko objaśnić sytuacje, cały czas starając się utrzymać emocje na wodzy. Chciałem się wściec, chciałem na niego krzyczeć, chciałem go uderzyć i rozłupać mu łeb, zetrzeć mu ten jego zadowolony zimny grymas. Jednak nie zrobiłem nic z tej listy, licząc w zamian na cud.

Po tym jak skończyłem swój „raport”, Murdoch skinął na kogoś poza ekranem i wydał kilka szybkich poleceń. Potem odwrócił się ponownie do mnie, jego oczy płonęły z niespotykaną wcześniej intensywnością. Pochylił się w przód w stronę kamery.

“Samuelu, posłuchaj mnie. Znamy sposób na przerwanie tego…czegoś, ale tylko na chwilę. Musisz wykonać moje polecenia co do joty, rozumiesz? Jeżeli tego nie zrobisz, ani ty, ani nikt inny nie wyjdzie z tego żywy. Ich życia, życie Gail zwłaszcza, jest w twoich rękach. Czy zrozumiałeś?!?”

Pokiwałem głową.

“Dobrze,” ciągnął dalej. “Zobaczysz błysk, który sprawi, że to coś ulegnie koalescencji i stanie się podatne na prawa fizyki tego świata. Chwilowo nie będzie mogło używać swoich mocy, przyjmie kształt fizycznego obiektu. Nie wiem co to może być, cokolwiek…Jeśli zniszczysz ten obiekt, z dużym prawdopodobieństwem będzie on zmuszony do cofnięcia się tam, skąd przybył, na bardzo długi czas. Dla pewności, zrozumiałeś?”

“Zrozumiałem... Marduk,” Starannie wymówiłem jego imię w taki sposób w jaki wymówił je wcześniej Upiór. Cofnął się, jakby właśnie otrzymał policzek i rzucił mi bardzo dziwne spojrzenie.

“Jeżeli przeżyjesz, pogadamy.”

Po tym, zakończył połączenie. Fakt, że właśnie sprawiłem, że poczuł się nieswojo, lekko podniósł mnie na duchu. Zebrałem wokół siebie wszystkich dowódców na odprawę, na której wyjaśniłem plan. Pominąłem wile z tego, co wiedziałem, a zamiast tego snułem opowieści o tym, że Murdoch jest gotowy zrzucić bombę elektromagnetyczną prosto na łeb wroga. Myślałem, żeby ubarwić całość o jakieś bzdury powiązane z narkotykami lub trucizną, która powoduje wizje, ale w końcu uznałem to za zbędne, a oni i tak by nie uwierzyli w coś takiego.

I tak oto siedzę z Gail, podczas gdy wszyscy inni przygotowują się na sygnał, który powinien nadejść lada chwila. Strumienie błyskawic spływają właśnie teraz po piramidzie. To jest to.

Życz mi powodzenia.

Wyżej

Dołącz do akcji