O stronie

Wpis 44

scr44

Wpis 44 – Nil

Rzeka Nil – klejnot w Afrykańskiej koronie, błękitno-zielona wstęga ciągnąca się przez bezkresne pustynie, ożywiające całkowicie jałowy region dookoła. Taki obrazek właśnie przywitał nas w pobliżu Chartum, nasz obóz znajdował się na lewym brzegu rzeki.

Nagle ogarnęło mnie silnie poczucie déjà vu. Tak właśnie rozpoczynała się moja przygoda, na środku pustyni, pełnej najemników. Różnica była taka, że teraz miałem u swojego boku Gail, a także inne osoby, które zdążyłem poznać – Jim Twocorws, obecnie zajęty wyjaśnianiem niewątpliwie kluczowych spraw ekipie nowych twarzy. Był tutaj także O'Sullivan – wszędzie mógłbym rozpoznać ten ciężki irlandzki akcent, wraz z jego charakterystycznymi ubarwionymi przekleństwami. Wszystko było takie samo…. A jednak tak różnie. To nie było zwykłe szkolenie – to było coś więcej. 

Później tego samego dnia odwiedził nas emisariusz z Coldridge Crocodiles, owianej sławą firmy najemniczej z najwyższej półki, znanej ze swojej bezwzględnej taktyki. Zgodnie ze swoją nazwą, ich preferowanym rejonem działania jest rzeka Nil i jej okolice, jednakże ich obecność była złym znakiem. Szybko okazało się, że nikt nie poinformował ich o naszej misji. Stacjonowali w okolicy jakiejś instalacji na południe od stolicy. Jim, jak zawsze dzięki wrodzonym zdolnością dyplomatycznym, zdołał ich przekonać, że nasza mała armia nie jest zainteresowana tym czego strzegli. Nie chodziło o to, że nie chcieliby się nas pozbyć, ale widząc siłę ognia, która za nami stoi, najprawdopodobniej uznali, że obecnie nam uwierzą.

Kolejna zła wiadomość była taka, że wieści o naszej obecności szybko dotrą do tego, kto zatrudniał Hansona Coldridge-a i bandę jego psycholi. W najlepszym wypadku ściągnęliśmy na siebie masę niepotrzebnej uwagi. W najgorszym – daliśmy znać o sobie ludziom, którzy zdecydowanie nie powinni wiedzieć o nas nic więcej, wśród których prym wiódł Reginald O'Neill, który podobno wciąż szukał sprawców napadu na Dublin. Ponownie, zegar zaczął tykać.

Zabraliśmy się ostro za przygotowania do ponownej podróży przez pustynię. Jeszcze kilka takich wypraw i wyrosną mi łuski, pomyślałem, gdy ciągnąłem kolejną z kolei skrzynie z zapasami do jednej z naszych ciężarówek. Wszystkie były odpowiednio ustawione i zaopatrzone we wszystko co jest potrzebne do przeżycia jednostki wojskowej przez co najmniej kilka dni na pustyni. Do tego zabieraliśmy ze sobą również sprzęt naukowy – nie miałem pojęcia, do czego służyła większość z tych urządzeń, ale wyglądały na przydatne i drogie. Pod koniec dnia, wszyscy byliśmy przepoceni i gotowi do wzięcia prysznica, ale woda była tutaj nieustannym problemem, a stare oczyszczę przemysłowe, które zostały dostarczone z Bóg wie jakiego miejsca nie były w stanie podołać z tak dużym obciążeniem.

Koniec końców, doszliśmy do porozumienia, że kobiety pójdą pierwsze, a to co zostanie, będzie musiało wystarczyć dla mężczyzn – tyle jeżeli chodzi o równość, pomyślałem pełen cynizmu, ale prawda jest taka, że jest to kolejna rzecz, zakodowana głęboko w nas przez naturę. Możemy być równi i tak dalej, ale kiedy przychodzi co do czego, obowiązkiem mężczyzny jest postawienie się pomiędzy złem a płcią piękną – nawet jeżeli wynikiem tego poświęcenia jest smród niemytych ciał.

Wyżej

Dołącz do akcji